Coraz częściej dochodzą mnie słuchy o kolejnych dewastacjach w kościołach, kaplicach, na cmentarzach i innych miejscach szacunku. Coraz więcej słychać gniewu i wrogości kierowanej wobec księży i katolików. Fala nienawiści, która przelewa się przez nasz kraj, towarzysząca marszom wywołanym decyzją TK dotknęła również mojej parafii. W pierwszej chwili trudno było mi zrozumieć czym kierowały się osoby, które okradły kościół, wymalowały czerwone pioruny i okleiły drzwi. Wybryk? Akt wandalizmu? Może złość? Nienawiść?
Ewidentnie ktoś miał dość Kościoła.
Chwilę później zrodziło się we mnie pytanie: jak zrobić, żeby ci którzy dziś dewastują kościoły, następnym razem chcieli wejść i zostać? Choćby na chwilę, żeby w ciszy mogli usłyszeć bicie kochającego serca, Bożego serca… I poczuli, że nikt ich nie osądza, nie skreśla, nie wyrzuca. Że nie muszą już krzyczeć i walczyć. Że jest dla nich przygotowane miejsce. Że jest ktoś, kto się o nich troszczy, kto bezwarunkowo kocha, kto czeka.
Przecież ci, którzy protestują nie są naszymi wrogami. Nawet jeśli tak mówią. Owszem, traktują Kościół jak wroga, ale dla nas wrogami nie są. Są zabłąkani, zawiedzeni, rozczarowani, zgubieni, może przerażeni, wystraszeni, odsunięci.
W którymś momencie swojego życia zaczęli Kościół widzieć tylko z zewnątrz. Zaczęli patrzeć na jego nędzną fasadę i uznali, że cały jest taki jak ta popękana elewacja. Patrzą na Kościół przez pryzmat mediów, krzywd, wykorzystywania, ukrywania, politykowania. Zupełnie stracili z oczu sedno. Zapomnieli, że Kościół to nie biskupi, politykujący księża, czasem pedofile i słabi liderzy. Kościół to ja i ty, a łączy nas Chrystus.
Ten Kościół, który kocham, jest święty nie dlatego, że ludzie w nim są święci, choć zdarzają się. Kościół jest święty, bo Bóg taki jest. Bo on może naszą nędzę uświęcić sobą, jeśli mu na to pozwolimy. Bo w Kościele każdy z nas jest inny, i dla każdego jest miejsce, każdy jest mile widziany.
Te wszystkie dewastacje to wielki sprawdzian, dla nas, żywego Kościoła, członka ciała Jezusa, żeby swoim życiem pokazywać, nie zasłaniać, Mistrza. Żeby pociągać życiem, przykładem, świadectwem.
Zapraszam również do tekstu Mój Kościół.